– Stacja Gibraltar, oficer Sztabu Admiralicji prosi o kontakt łączem holograficznym. Proszę się przygotować.
Przybyła wiceadmirał Lori Ciani. Był to oczywiście tylko jej holograficzny wizerunek, niemniej jednak była to niespodzianka. Jakość sygnału, transmitowanego między stacją w Gibraltarze a Gwiezdną Flotą, była perfekcyjna i Lori wyglądała tak całkowicie realnie i promiennie, że Kirk nieoczekiwanie poczuł przyspieszone bicie swego serca - jak zawsze, gdy zbliżała się do niego w ciągu tego roku, który spędzili razem. Jej niezwykłe, duże oczy i szczupła, młodzieńcza kanciastość ramion i nóg, zawsze przypominały mu dziką grację i niewinność młodego jelonka – i jak zawsze dziwił się jak bardzo kontrastuje to z jej prawdziwą dzikością, znacznie bardziej ekscytującą i satysfakcjonującą. Była także niezwykle błyskotliwym i zdolnym oficerem, o czym świadczył fakt jej przydziału do Biura Spraw Wewnętrznych Admiralicji. Jako wykształcony kseno-psycholog, odpowiadała w Dowództwie Gwiezdnej Floty za relacje z gatunkami nie-humanoidalnymi, a także jako osobisty reprezentant Nogury, za kontakty z nowymi grupami ludzkimi tu, na Ziemi. - Dzień dobry, Jim. Jak zawsze, jej usta wypowiedziały jego imię niczym pieszczotę. Prawie mógł wyczuć zmysłowy zapach jej ciała, a jakby w odpowiedzi na to wspomnienie poczuł lekki nacisk swojej męskości. Była doskonałą kochanką, przyjaciółką, żoną, matką i w każdej innej roli. Była jego radością i wsparciem, gdy powoli wychodził z emocjonalnych ran i zmęczenia tych długich pięciu lat poza domem. Żyli razem przez rok, zwyczajnie i bez zobowiązań – ale te miesiące były niezapomniane. Nie zdawał sobie sprawy, przynajmniej nie w pełni świadomie, że w tym czasie stanowiła dla niego namiastkę Enterprise.
- Co się dzieje, Lori? - Admirał Nogura wie, że otrzymałeś wezwanie i polecił mi zweryfikować alarm.
Kirk przypomniał sobie, jak niegdyś zastanawiał się, czy Dowódca Floty miał jakieś ukryte motywy, przydzielając do służby razem jego i Lori. Odrzucił wówczas te podejrzenia jako śmieszne. Prawdą było jednak, że życie z Lori sprawiło, iż uznał swój awans za atrakcyjny, nawet sensowny… Lori przerwała bieg jego myśli.
- Jakiej jakości sygnał odebrałeś z implantu? - Jeżeli olbrzymia „chmura” dopiero co rozerwała na strzępy trzy klingońskie krążowniki, to przekaz był precyzyjny. Ktoś wykonał dobrą robotę, posyłając nasze zdalne czujniki w głąb tej formacji.
Lori skinęła głową.
- Komandor Branch ze stacji Epsilon Nine. Mam gotową do przesłania całość przekazu, jeśli chcesz spojrzeć na to bezpośrednio.
Zanim jeszcze odpowiedział, Kirka nagle zaniepokoiło coś, co Lori powiedziała wcześniej. „Admirał Nogura wie, że otrzymałeś wezwanie i polecił mi zweryfikować alarm.” Dziwne. Dlaczego Głównodowodzący miałby wysyłać do tego Lori? Operator łączności stacji w San Francisco mógł mu odtworzyć oryginalny sygnał. Z pewnością Nogura miał dla Lori pilniejsze obowiązki w chwili takiej jak ta. Hologram Lori zmarszczył lekko brwi, jakby wyrażając zniecierpliwienie wahaniem Kirka. W rzeczywistości, prawdziwa Lori Ciana siedziała przy konsoli w Kwaterze Głównej Floty, obserwując hologram Kirka, który pojawił się, siedząc obok niej. Ten hologram ujawnił jej także, oczywiście, że coś go niepokoi.
- Jeśli zastanawiasz się, dlaczego rozmieszczenie floty nie zostało omówione z tobą, Jim, to tylko dlatego, że Intruz zmierza tutaj z prędkością przekraczającą warp 7… - Warp 7?
Nic w wiadomości alarmowej, przekazanej przez implant, nie sugerowało tak niewiarygodnej prędkości – nawet przebycie rozległej przestrzeni Imperium Klingońskiego trwałoby przy tej szybkości tylko kilka dni! Kirk był przerażony. Jeśli rozmieszczenie jednostek w ostatnich dniach nie uległo radykalnej zmianie, to Gwiezdna Flota prawdopodobnie nie dysponowała niczym w zasięgu, pozwalającym na przechwycenie obiektu, który zdążał ku Ziemi z taką prędkością. Lori zrozumiała wyraz jego twarzy i potwierdzająco skinęła głową.
- Dlatego nie zostałeś wezwany do stawienia się tutaj, Jim. Nie mamy nawet lekkich krążowników w zasięgu przechwytywania. - Zaczekaj, może jest coś co mógłbym… - Oczywiście, admirał Nogura pragnie wykorzystać twoje doświadczenie z przestrzeni kosmicznej. - Lori przerwała mu wpół zdania. - Dlatego też przydzielono mnie, abym umożliwiła ci wgląd w oryginalną transmisję. Wszelkie uwagi albo sugestie, jakie ci się nasuną, mam mu przekazać natychmiast.
Po raz pierwszy odkąd się poznali Kirk poczuł, że Lori kłamie albo przynajmniej mówi mu tylko część prawdy. Ktokolwiek ją do niego przysłał, przeliczył się. Lori potrafiła dobrze kłamać jeśli wierzyła, że to ważne i konieczne – ale najwyraźniej tym razem tak nie było. Poza tym, Kirk znał ją zbyt dobrze, aby dać się zwieść tak łatwo.
- Obejrzyjmy przekaz, - powiedział.
Próbą oszukania go mógł zająć się później. Tymczasem chciał najlepiej jak to możliwe przyjrzeć się temu, co zmierzało ku Ziemi. Lori dotknęła konsoli sterowania w San Francisco. Obrazy, zebrane przez czujniki placówki dalekiego zasięgu i przekazane na Ziemię, były czyste i prawie doskonałe. Były również przerażające. Konsola holograficzna Kirka wydawała się poruszać w przestrzeni, w samym środku formacji klingońskich krążowników. W przeciwieństwie do wiadomości odbieranych z neuroprzekaźnika, obrazy holograficzne z Dowództwa nie wywoływały wrażenia „snu na jawie” – pojawiały się one w pełnym wymiarze, z rzeczywistością która zdawała się otaczać tego, kto siedział przy konsoli holograficznej.
- Trzymaj się mocno, podejdziemy do nich bardzo blisko.
To była Lori. Jej hologram ostrzegł Kirka, że zdalnie kierowane czujniki przesyłają ten obraz manewrując jak najbliżej, aby zarejestrować szczegółowo wygląd czołowego krążownika. Mimo ostrzeżenia Lori, Kirk kurczowo chwycił się podłokietnika, gdy znienacka ujrzał przed sobą pędzący, jak się zdawało na kursie kolizyjnym, potężny klingoński okręt. Zdecydowanie była to nowa klasa K `t `Inga - Kirk mógł wyraźnie obejrzeć większe gondole silników, nowe wiązki głowic ekranu deflektora i cięższe wyrzutnie torped. W przeszłości, najlepsze jednostki Gwiezdnej Floty okazały się tylko nieznacznie lepsze od wcześniejszych klingońskich projektów, a te cięższe okręty klasy K `t `Inga mogły oznaczać nowe problemy dla obecnych statków kosmicznych Gwiezdnej Floty. Potem widok tajemniczego „obłoku” wypchnął wszystkie myśli o Klingonach z umysłu Kirka. Obrazy z neuroprzekaźnika, które „śnił na jawie”, wydawały się wystarczająco złowrogie, ale ten doskonały hologram pozwolił doświadczonym oczom Kirka docenić jego prawdziwy rozmiar. Jego dziwne, wielobarwnie przezroczyste wnętrze, zdawało się zawierać i ukrywać w sobie setki planet podobnych do Ziemi… być może tysiące. – Nasi sztabowi naukowcy sądzą,… – to były słowa Lori - … że ta chmura może być polem siłowym, generowanym przez coś, co znajduje się w samym jej sercu. - Cholera jasna!
Było to wyrażenie, którego bardzo młody Jim Kirk nauczył się od dziadka Samuela. Wydawało się dokładnie pasować do tej chwili. Kirk doznał zawrotu głowy, gdy uświadomił sobie jak niesamowita energia byłaby potrzebna, aby wygenerować pole siłowe tych rozmiarów. Zastanawiał się, czy nawet Słońce wytwarza energię na taką skalę. Następnie obrazy holograficzne znikły i Kirk stracił wrażenie podróży w przestrzeni. Pojawiły się ściany stacji – lecz obraz Lori pozostał – i widoczny jego własny obraz, wciąż siedzący obok niej w San Francisco, ponieważ wciąż patrzyła na niego. Czy oczekiwała jego odpowiedzi na to co zobaczył? Czy też może na to, co zostało przemilczane? Daj spokój Lori, hologram czy nie, widzę, że masz do powiedzenia coś kłopotliwego. Ale zawsze miałaś dar przedstawiania rzeczy kłopotliwych tak, by wydawały się rozsądne, czyż nie? Czy to pierwszy raz Nogura przysyła cię do mnie z taką sprawą?
- Jim, jest jeden statek gwiezdny, który mógłby… znaleźć się na czas na pozycji przechwycenia.
Kirk wszystko zrozumiał. Ale jego twarz nic nie wyrażała. Twoje następne słowa zrobią z ciebie dziwkę, Lori. Sztabową dziwkę Nogury. Mam nadzieję, że się mylę.
- To Enterprise, Jim. Jest szansa, że zdoła opuścić stocznię orbitalną na czas. - I co? - Kiedy Nogura wysyłał ją tutaj, by mi to powiedziała, wiedział że jej tego nie ułatwię. - Dowódca Floty… - To znaczy Nogura, oczywiście… - Oczywiście. Wydał rozkaz zaokrętowania wszystkim członkom twojej starej załogi, pozostającym w czynnej służbie. Tak jak życzył sobie kapitan Decker, najlepsi… - Kapitan Decker? - Tak. Rekomendowałeś, aby przekazać mu Enterprise, czyż nie? Ma najlepszą załogę w Gwiezdnej Flocie, ludzi przyzwyczajonych pracować razem… - A Nogura martwi się, że mógłbym chcieć sam przejąć okręt? - Właściwie… nie. Naturalnie zgodzisz się, że Enterprise został tak całkowicie przebudowany i odnowiony, iż nie jest już tym samym okrętem, który znałeś tak dobrze. Twój protegowany… - Decker. - Tak. Teraz jest na pokładzie już osiemnaście miesięcy, dokładnie zna wszystkie zmiany… - Zna zmiany projektowe, jego nowe systemy, jak nikt inny we Flocie nie mógłby ich poznać. - To prawda, Jim. - Dziękuję, Lori. Myślę, że możemy już wyłączyć konsole? Mam spotkanie i jestem już spóźniony.
cdn.
_________________ Znajdziemy może inny sens i inne szczęście będzie nam dane. I zapomnimy gorycz klęsk wśród obcych planet.
Ostatnio zmieniony 2021-08-19, 14:38 przez Miranda, łącznie zmieniany 1 raz
|