Dzisiaj jest 2024-11-26, 07:57

Strefa czasowa UTC+1godz. [letni]




Nowy temat Odpowiedz w temacie  [ Posty: 23 ]  Przejdź na stronę Poprzednia  1, 2
Autor Wiadomość
Post: 2021-08-19, 14:59 
Offline
Oficer naukowy
Oficer naukowy
Awatar użytkownika

Rejestracja: 2014-06-30, 15:25
Posty: 277
Rozdział 7.

Po tym, jak drzwi turbo-windy zamknęły się za Kirkiem, przez chwilę praca na mostku zupełnie ustała, lecz wkrótce została wznowiona. Było to tak, jakby jego obecność podziałała na wszystkich niczym ładunek elektryczny, który teraz zniknął. Chekov był zaskoczony, gdy zorientował się, że nadal wstrzymuje oddech z niewiadomego powodu.

- On chciał odzyskać ten okręt, - powiedział Sulu. - Nie chciałbym być na jego drodze, gdy wróci!

Uhura skinęła głową. To było dokładnie to, co także ona wyczuła w zachowaniu Kirka. Miał też to pragnące, ogarniające spojrzenie, które widać w oczach niektórych mężczyzn, gdy już zdobędą kobietę, a ona leży przed nimi, gotowa aby ją wziąć. Uhura nie była nieobeznana z takim spojrzeniem, ale była zakłopotana miarą pożądania, którą w nim zobaczyła. Jeden z niedawno przyjętych członków załogi odezwał się, wyraźnie wzburzony:

- A kapitan Decker? Ten okręt oddano pod jego komendę - był tu, obecny w każdej minucie jego przebudowy.

Wątpliwości Uhury ulotniły się w jednej chwili, gdy odwróciła się, by bronić Kirka, a w jej głosie zabrzmiały twarde tony.

- Chorąży, nasze szanse powrotu z tej misji właśnie wzrosły dwukrotnie!

Prywatnie pomyślała sobie, że dobrze by było, gdyby to okazało się prawdą. Z tego co przechwyciła z nasłuchu łączności, Uhura mogła złożyć w całość dość dokładny obraz sytuacji w obliczu jakiej się znaleźli. Sama była zaskoczona, gdy uświadomiła sobie, że zastanawia się czy dzisiejszy Jim Kirk jest w stanie sprostać temu zagrożeniu tak dobrze jak kapitan, którego zapamiętała. Trudno było zaprzeczyć, że spędził trzy lata na Ziemi, uwiązany za biurkiem przy pracy, której nigdy nie powinien był zaakceptować.

_________________
Znajdziemy może inny sens
i inne szczęście będzie nam dane.
I zapomnimy gorycz klęsk
wśród obcych planet.


Na górę
 Wyświetl profil  
 
Post: 2021-08-19, 15:15 
Offline
Oficer naukowy
Oficer naukowy
Awatar użytkownika

Rejestracja: 2014-06-30, 15:25
Posty: 277
Montgomery Scott stał w samym środku czegoś, co wielu nazwałoby pandemonium. Komory mieszania paliwa dla obu silników statku, sięgające trzech pokładów ponad nim i czterech poniżej niego, nie płonęły jeszcze oślepiającym ogniem piekielnym – tak jak miałoby to miejsce, gdyby dostarczały energii niezbędnej do odkształceń przestrzeni w warp. Ale nawet na minimalnej mocy, blask. wydobywający się z kolektorów energii falowej, nadawał wszystkiemu wokół nieziemskiego wyglądu. Lecz Scott dawno temu nauczył się jak ignorować to wrażenie.
Każdy inny sposób pracy tutaj byłby niemożliwy, lecz równie niemożliwym dla niego byłoby pracować gdzie indziej. Scott nie marzył o tym, by pewnego dnia samemu objąć dowództwo statku gwiezdnego. W istocie rzeczy, uznałby to za głupie marnotrawstwo jego talentów. Nie mógł sobie wyobrazić większego zaszczytu lub większej chluby, niż bycie Naczelnym Inżynierem na okręcie Floty Gwiezdnej, a szczególnie na tej jednostce.
Ostatnie trzy lata, poświęcone przebudowie i unowocześnianiu okrętu, były najszczęśliwszym okresem w życiu Scotta, dlatego teraz dręczył go fakt, że przywraca się statek do służby z tak nieodpowiednim pośpiechem. Nowo zaprojektowane silniki nie były jeszcze testowane przy prędkości warp, a były to silniki sześciokrotnie potężniejsze niż jakiekolwiek wcześniej stosowane w przestrzeni kosmicznej – co dobitnie świadczyło o tym, iż nie są to rzeczy, z którymi należy obchodzić się pospiesznie lub niedbale.

- Gotowe, inżynierze. Porównajmy zapasowe wzorce.

Słowa te pochodziły od dobrze umięśnionego, młodego tułowia, które w tej chwili zdawało się być pozbawione głowy. W tej właśnie chwili bowiem, Will Decker, całkowicie pochłonięty pracą, tkwił swą jasnowłosą głową w małym luku konsoli zasilania awaryjnego. Dzięki temu młody kapitan zdołał odnaleźć prawie mikroskopijne, przepalone czworokąty, które wciąż uniemożliwiały pracę okrętowych transporterów. To właśnie tej sprawy dotyczyła wiadomość, która sprowadziła tu Scotta w pośpiechu z lądowiska pokładu ładunkowego.
Teraz na nowo był pod wrażeniem pomysłowości Deckera, z jaką ten zdołał wytropić i zlokalizować źródło kłopotów. Przeprowadzony przez nich test porównawczy wzorców wypadł doskonale, a Decker mógł już pracować dokładniej, mając swobodną głowę, lecz jego oczy wciąż były zatroskane. Transportery mogły teraz znów zacząć przesyłanie personelu i ładunków na statek, lecz Decker wolałby mieć czas na dalsze testy przeciążeniowe. Dlaczego przepalenie nastąpiło w tym właśnie miejscu, i dlaczego nie wykazały tego wcześniejsze badania?
Scott, ogarnięty tymi samymi wątpliwościami, zaczął sugerować konieczność dalszych testów – i nagle uświadomił sobie, że Decker wkrótce odejdzie. Zdał sobie sprawę, że coraz bardziej boli go serce z powodu wstrząsu i rozczarowania, jakich dozna ten młody człowiek, którego zdążył polubić i obdarzyć szacunkiem.
Gdy zobaczył jak Kirk wchodzi i zmierza wprost ku nim, Scott poczuł, że jego twarz zalewa rumieniec zakłopotania. Zrozumiał, że Kirk przyszedł tutaj, by powiedzieć to Deckerowi. Zastanawiał się, czy on sam nie powinien był jakoś ostrzec młodego kapitana. Lecz nie, byłoby to niewłaściwe, gdyby zrobił to ktoś oprócz Kirka. A w związku z ich prawie niemożliwym harmonogramem prac, Kirk był niewątpliwie właściwą osobą, by uczynić to tutaj, natychmiast i bez wahania. Jeżeli Enterprise miał być gotowy w pozostałe już teraz tylko jedenaście godzin, żaden z nich nie mógł pozwolić sobie na niepotrzebną stratę choćby jednej, bezcennej minuty.

cdn.

_________________
Znajdziemy może inny sens
i inne szczęście będzie nam dane.
I zapomnimy gorycz klęsk
wśród obcych planet.


Na górę
 Wyświetl profil  
 
Post: 2021-08-19, 15:34 
Offline
Oficer naukowy
Oficer naukowy
Awatar użytkownika

Rejestracja: 2014-06-30, 15:25
Posty: 277
- Admirale Kirk, - powiedział kapitan Willard Decker, zadowolony, wyciągając dłoń na powitanie. - Wkrótce będziemy gotowi do odprawy.

Szeroki, pełen pewności siebie uśmiech młodego kapitana, przypomniał Scottowi innego młodego kapitana Enterprise, którego znał niegdyś.

- Wystartujemy zgodnie z harmonogramem, nawet jeśli trzeba będzie wyciągnąć okręt z doku własnymi rękami. Prawda, Scotty? - Tak jest, sir, - potwierdził Scott bez przekonania. - Tak będzie.

Kirk przerwał im stanowczym tonem.

- Will, przejdźmy tam i porozmawiajmy. - Wskazał spokojny kąt obok grodzi, a Decker spojrzał na niego zdziwiony. Potem odwrócił się do Scotta. - Daj mi znać, kiedy kopie zapasowe będą na miejscu. - Tak jest, sir, - powiedział Scott ponuro, gdy obaj odwrócili się i odeszli.

Decker, niemal zbyt przystojny, jak mówili niektórzy, poruszający się z wdziękiem młodości. I Kirk, bardziej doświadczony, o oszczędnych, pełnych gracji ruchach, patrzący ponuro, lecz zdecydowany zrobić to, co musiał zrobić. Porównanie to samo przyszło Scottowi do głowy, lecz natychmiast odrzucił te absurdalne analogie - nie widział powodu, by rozmyślać o konfrontacji między rutynowanym dowódcą a młodym uzurpatorem.

- Z całym szacunkiem, sir, mam nadzieję, że nie chodzi o mowę motywacyjną w stylu Gwiezdnej Floty. Jestem zbyt zajęty.

Decker powiedział to przyjaźnie, ale stanowczo. Choć tak mocno podziwiał tego człowieka, którego był protegowanym i miał wobec niego zobowiązania, to jego przyjaźń z Kirkiem musiała zejść na drugi plan wobec jego obecnych obowiązków.

- Obejmuję stanowisko kapitana, - powiedział Kirk. - Przykro mi, Will. - Pan co…? - Decker był pewien, że Kirk chciał powiedzieć coś innego. - Zastępuję cię na stanowisku kapitana Enterprise.

Decker zdał sobie sprawę, że od kilku chwil bezmyślnie wpatruje się w Kirka. Widział, jak ręka Kirka nieśmiałym ruchem zaciska się na jego ramieniu niczym klamra w ojcowskim czy raczej braterskim geście… lecz potem rysy jego twarzy stwardniały i odwrócił wzrok.

- Zostaje pan na pokładzie jako Pierwszy Oficer… tymczasowo zdegradowany do stopnia komandora.

Decker wreszcie zdołał odzyskać głos.

- Pan zamierza osobiście przejąć dowództwo? - Tak. - Mogę spytać dlaczego?

Kirk skinął potakująco głową.

- Z powodu mojego pięcioletniego doświadczenia w starciu z nieznanym, takim jak to, które mamy przed sobą oraz mojej znajomości Enterprise i jego załogi.
- Admirale, to jest prawie całkowicie nowy Enterprise. Nie zna go pan nawet w dziesiątej części tak dobrze jak ja. A nie będzie pan miał czasu, by się z nim zapoznać! W ciągu trzydziestu godzin możemy znaleźć się na stanowiskach bojowych.
- To jest właśnie powód, dla którego zostaje pan na pokładzie, - odpowiedział Kirk bez ogródek. - Przykro mi, Will. - Nie, admirale, - wybuchnął Decker - nie sądzę by tak było, nawet przez jedną cholerną minutę! Pamiętam dzień, dy rekomendował mnie pan na to stanowisko. Powiedział pan wtedy jak mi zazdrości i jak bolesna jest dla pana świadomość, że nie ma sposobu, by znów mógł pan dowodzić statkiem gwiezdnym. Świetnie sir, widzę że znalazł pan sposób!
- Proszę się zameldować na mostku, komandorze, - powiedział Kirk pozbawionym emocji głosem. - Natychmiast.

cdn.

_________________
Znajdziemy może inny sens
i inne szczęście będzie nam dane.
I zapomnimy gorycz klęsk
wśród obcych planet.


Na górę
 Wyświetl profil  
 
Wyświetl posty nie starsze niż:  Sortuj wg  
Nowy temat Odpowiedz w temacie  [ Posty: 23 ]  Przejdź na stronę Poprzednia  1, 2

Strefa czasowa UTC+1godz. [letni]


Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 0 gości


Nie możesz tworzyć nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz dodawać załączników

Szukaj:
tanie kuchnie kraków
Przejdź do:  
cron
Technologię dostarcza phpBB® Forum Software © phpBB Group

Zakładanie bloga | Poradniki do gier | Filmiki | Testy na inteligencję