Dzisiaj jest 2024-11-23, 04:27

Strefa czasowa UTC+1godz. [letni]




Nowy temat Odpowiedz w temacie  [ Posty: 10 ] 
Autor Wiadomość
Post: 2014-07-28, 13:05 
Offline
Oficer naukowy
Oficer naukowy
Awatar użytkownika

Rejestracja: 2014-06-30, 15:25
Posty: 277
RaulC

Cytuj:
"Avatar" zawierał w sobie wiele cech charakterystycznych dla najlepszych lat Star Treka. Zawierał zarówno dużo akcji jak i przesłanie, którego nie wszyscy byli w stanie zauważyć. Uważny widz jednak nie miał problemu z jego odbiorem i odczytaniem.


"Avatar" - gdyby prześledzić szkielet opowieści - bazował także na pewnych schematach.
Choćby postać żołnierza, który miast walczyć z tubylcami, staje po ich stronie w imię praw przyrodzonych każdej świadomej istocie.
Nie przypomina Ci to "Tańczącego z Wilkami"? :)
Ale trudno czynić z tego reżyserowi zarzut w dzisiejszych czasach, gdy jak się zdaje, w kinie "wszystko już było". :)
Brawa należą się Cameronowi za stworzenie niesychanie oryginalnej, dopracowanej i efektownej warstwy wizualnej - owego świata Pandory, w którym zaskakoczyć potrafi drobny szczegół, jak mech świecący pod stopami, czy roślina znikająca pod najlżejszym dotknięciem.
A przesłanie filmu jest, faktycznie, oczywiste od początku.
Jako ludzkość powielamy stare błędy, niczego nie nauczyliśmy się na własnej historii.
Zbrodnie znane z czasów podboju Ameryki, czy Australii, popełniamy na nowo, tylko w większej skali.

_________________
Znajdziemy może inny sens
i inne szczęście będzie nam dane.
I zapomnimy gorycz klęsk
wśród obcych planet.


Na górę
 Wyświetl profil  
 
Post: 2014-07-31, 12:40 
Offline
Kapitan - admin
Kapitan - admin
Awatar użytkownika

Rejestracja: 2014-06-26, 11:31
Posty: 193
Miranda pisze:
Brawa należą się Cameronowi za stworzenie niesychanie oryginalnej, dopracowanej i efektownej warstwy wizualnej - owego świata Pandory, w którym zaskakoczyć potrafi drobny szczegół, jak mech świecący pod stopami, czy roślina znikająca pod najlżejszym dotknięciem.

Pod tym względem to wręcz mistrzostwo świata. Warstwa wizualna mimo ewidentnie komputerowej realizacji ziała wręcz namacalnością. Widz był w stanie wręcz poczuć pod stopami ten świecący mech, dotknąć znikających liści, usłyszeć oddech i tętno zwierząt. Uwierzyć w realność tego świata.

Miranda pisze:
Jako ludzkość powielamy stare błędy, niczego nie nauczyliśmy się na własnej historii. Zbrodnie znane z czasów podboju Ameryki, czy Australii, popełniamy na nowo, tylko w większej skali.

I jeszcze niejeden raz ten błąd popełnimy, tyle, że może on się skończyć dla ludzi w podobny sposób jak się to skończyło u Camerona. A że kiedyś będziemy musieli albo wyginąć niczym dinozaury, albo przenieść się na inną planetę to pewne.

_________________
Życie jest jak sci-fi - niesie ze sobą wiele niespodzianek.


Na górę
 Wyświetl profil  
 
Post: 2014-07-31, 14:56 
Offline
Oficer naukowy
Oficer naukowy
Awatar użytkownika

Rejestracja: 2014-06-30, 15:25
Posty: 277
RaulC

Cytuj:
I jeszcze niejeden raz ten błąd popełnimy, tyle, że może on się skończyć dla ludzi w podobny sposób jak się to skończyło u Camerona.


Nie zapominaj, że u Camerona trzeba było cudu, a właściwie dwóch, by uratować tubylców.
A gdyby możliwość ujeżdżenia Toruka i istnienie Eiwy były tylko pustymi, pozbawionymi podstaw bujdami? Czy mieszkańcy Pandory nie zostali by po prostu eksterminowani?
Australijscy Aborygeni, co prawda, przetrwali, ale do roku 1960 figurowali w oficjalnej, rządowej Księdze Flory i Fauny. Trudne do uwierzenia, prawda?. A prawa obywatelskie uzyskali dopiero w roku 1984.

_________________
Znajdziemy może inny sens
i inne szczęście będzie nam dane.
I zapomnimy gorycz klęsk
wśród obcych planet.


Na górę
 Wyświetl profil  
 
Post: 2014-08-04, 09:30 
Offline
Kapitan - admin
Kapitan - admin
Awatar użytkownika

Rejestracja: 2014-06-26, 11:31
Posty: 193
Miranda pisze:
Czy mieszkańcy Pandory nie zostali by po prostu eksterminowani?

Oczywiście, że zostaliby. Właśnie to jest piękne w tej historii, że cała Pandora była jedną, wielką, żywą istotą, która w pewnym momencie przeciwstawiła się najeźdźcy. Inteligentne istoty jakimi byli Navi zostały wspomożone przez całą "matkę naturę" będącą również, w pewnym sensie, inteligentną istotą. Była sumą wszystkiego co żyje i co umarło.

Miranda pisze:
Australijscy Aborygeni, co prawda, przetrwali, ale do roku 1960 figurowali w oficjalnej, rządowej Księdze Flory i Fauny.

Jak rany, tego nie wiedziałem. :o

_________________
Życie jest jak sci-fi - niesie ze sobą wiele niespodzianek.


Na górę
 Wyświetl profil  
 
Post: 2014-08-05, 08:15 
Offline
Kapitan - admin
Kapitan - admin
Awatar użytkownika

Rejestracja: 2014-06-26, 11:31
Posty: 193
W niedzielę oglądałem na Scifi Channel film "Egzekutorzy", w którym jedną z głównych ról grała Denise Crosby znana z postaci Tashy Yar w TNG. Mogę powiedzieć, że z biegiem lat jej gra bardzo się poprawiła. Jest bardziej naturalna, a postać lepiej wykreowana. Sam film można uznać za klona "Dnia niepodległości". Scenarzyści nie wysilili umysłów, bo skopiowali bez mała nawet końcową scenę. Jedyna różnica to ta, że jeden z bohaterów ginie wysadzając statek-matkę obcych. Oczywiście pozostali dwaj uciekają z niego w ostatniej chwili by awaryjnie wylądować na Ziemi w pobliżu bazy w strefie 51 (zupełnie jak w "Dniu niepodległości") a pozostałe statki walą się pokotem dokładnie tak samo. Mało tego, obce statki mają dokładnie identyczną broń co te z "Dnia...". Różnicę widać wyłącznie w wyglądzie obcych. Ci wyglądają jak zamaskowani ludzie i bliżej im do gadów z ENT niż do sześciokończynowych "niewiadomoczego" z "Dnia...". Ci ostatni podobali mi się dużo bardziej, jako obcy ludziom gatunek.
Jednym słowem jedynym plusem filmu byli grający w nim aktorzy i relacje między postaciami głównych bohaterów, bo fabuła i efekty nowością nie powalają, a wręcz odpychają.

_________________
Życie jest jak sci-fi - niesie ze sobą wiele niespodzianek.


Na górę
 Wyświetl profil  
 
Post: 2014-08-24, 15:46 
Offline
Oficer naukowy
Oficer naukowy
Awatar użytkownika

Rejestracja: 2014-06-30, 15:25
Posty: 277
RaulC

Dawno nie oglądałam Denise Crosby na ekranie. :) A szkoda, bo bardzo ją lubię.
A takie filmy jak ten, o którym piszesz, będące lichszymi "klonami" czy "kopiami" tematycznymi pozycji bardziej znanych, to, niestety, często spotykany proceder. Choć czasem mniejszy budżet na FX wychodzi im na plus. ;)

Tymczasem na Festiwalu Transatlantyk w Poznaniu pojawił się ciekawy film, którego recenzję, autorstwa Szymona Zdziebłowskiego, zamieścił serwis Nauka w Polsce.
Chodzi o „Początek” - tytuł angielski „I Origins” - w reżyserii Mike’a Cahilla.
Mottem filmu zdaje się być jedno z pytań padających z ekranu:
"Jeśli nauka udowodni, że część z wierzeń buddyzmu jest fałszywych, wtedy buddyzm będzie musiał się zmienić – stwierdził dalajlama. A co ty byś zrobił, gdyby okazało się, że to nauka tkwi w błędzie?"
Głównym bohaterem jest twardo stąpający po ziemi naukowiec, biolog molekularny dr. Ian Gray.
Głównym celem jego pracy jest udowodnienie krok po kroku i prześledzenie ewolucji oka.
Można ten film odczytywać jako zestawienie na pozór sprzecznych ze sobą światów - wiary i nauki.
Ale najważniejszym wątkiem wydaje się sposób w jaki, w pewnym momencie, życie osobiste dr. Gray’a niebezpiecznie splata się z zawodowym.
To przypowieść o tym, że coś takiego jak obiektywizm istnieje, ale tylko jako idea. Naukowiec narażony jest na wpływy zewsząd – na jego postrzeganie świata oddziałuje środowisko, w jakim przebywa. Nie chodzi tu tylko o otoczenie naukowe, ale szeroko pojęte życie społeczne.
Naukowy obiektywizm zaburza także – choć brzmi to przewrotnie – pasja badacza.
Naukowcom potrzeba wszak zapału i żaru do działania. Jednak są one niczym miecz obosieczny. Działają jak narkotyk, wprawiają w doskonały nastrój, ale jednocześnie zakłócają osąd.
Film świetnie pokazuje, że praca naukowa wymaga otwartości, czasem balansującej na krawędzi z wiarą i… niesłychanej cierpliwości.
A oto trailer filmu:

https://www.youtube.com/watch?v=sEGppIgwKf0

_________________
Znajdziemy może inny sens
i inne szczęście będzie nam dane.
I zapomnimy gorycz klęsk
wśród obcych planet.


Na górę
 Wyświetl profil  
 
Post: 2015-10-11, 17:26 
Offline
Oficer naukowy
Oficer naukowy
Awatar użytkownika

Rejestracja: 2014-06-30, 15:25
Posty: 277
Miałam wczoraj okazję po raz pierwszy obejrzeć "Prometeusza" Ridleya Scotta. Leciał na kanale Polsat Film.
Co prawda, było to oglądanie nieco kawałkami, ale mam wrażenie, że za wiele nie straciłam.
Chociaż wcześniej nie czytałam żadnych recenzji, ani streszczeń tego filmu, wystarczyło kilka scen, żeby się zorientować, że to po prostu remake pierwszego "Obcego" - tyle tylko, że z nowymi efektami specjalnymi i zabawkami.
W sumie, IMVHO to pozycja dość rozczarowująca, która nie zachęca do ponownego obejrzenia.
Choć, rzecz jasna, nie wiem, jak odebrałabym ten film, gdybym obejrzała go od deski do deski, w dodatku nie znając oryginału.
Jedyną ciekawą postacią w tej opowieści wydał mi się David - android grany przez Fassbendera.
Zdystansowany, nie ukrywający faktu, że jest maszyną, znajdujący swego rodzaju satysfakcję w przypominaniu ludziom, że jego wygląd jak i zachowanie są pochodną ich własnych uprzedzeń.
Być może tylko dla pełniejszego poznania tej istoty, warto byłoby obejrzeć ten film jeszcze raz, bo żaden inny powód nie przychodzi mi do głowy. :)

_________________
Znajdziemy może inny sens
i inne szczęście będzie nam dane.
I zapomnimy gorycz klęsk
wśród obcych planet.


Na górę
 Wyświetl profil  
 
Post: 2016-06-02, 18:02 
Offline
Oficer naukowy
Oficer naukowy
Awatar użytkownika

Rejestracja: 2014-06-30, 15:25
Posty: 277
Wpis ten jest, co prawda z różnych przyczyn, mocno spóźniony, ale ponoć lepiej późno niż wcale. ;)
Telewizja Polska wreszcie zdecydowała się nadać "Grawitację", dzięki czemu mogłam ją obejrzeć.
Siadając przed telewizorem nie miałam żadnych określonych oczekiwań, czy też wyobrażeń, co do tej produkcji, nie czytałam bowiem żadnych opinii na jej temat.
Film, przyznam, zafrapował mnie i wciągnąl od pierwszej minuty - przecudowną warstwą wizualną, oddaniem bezmiaru Kosmosu i kruchości na jego tle nie tylko odzianych w kombinezony ludzkich istot, ale i ich technologicznych tworów, z których bywamy tak dumni, tu na Ziemi.
Oczywiście pietyzm i realizm, z jakim pokazano elementy ISS, zasługują na dodatkowe podkreślenie, podobnie jak i brak dźwięków w przestrzeni [choć w tym ostatnim twórcy zdają się być nie do końca konsekwentni].
Żadna sekunda na ekranie nie wydawała się nudna lub zbędna z punktu widzenia fabuły, a odtwórcy głównych ról wywiązali się ze swoich zadań bezbłędnie. Zwłaszcza George Clooney wiarygodnie gra opanowanego profesjonalistę, dla którego odpowiedzialność przede wszystkim za innych jest czymś niepodważalnym, a zarazem rodzajem remedium na własną słabość i strach.
Sandra Bullock wydaje się momentami zbyt emocjonalna, nawet irytująca, lecz przez to i bliższa widzowi - jak choćby w scenie, gdy w chińskim module w zasłyszanych w obcym języku rozmowach doszukuje się płaczu dziecka i dźwięków kołysanki.
Nie znaczy to, że film pozbawiony jest ewidentnych błędów, czy wręcz nieprawdopodobieństw.
Ich lista jest długa, aczkolwiek część z nich można usprawiedliwić faktem, iż inaczej film nie miałby szans zakończyć się nieodzownym happy endem.
Przede wszystkim absurdalna jest sama przyczyna astronomicznych kłopotów dr Ryan Stone i jej kolegów. Dlaczego bowiem Rosjanie mieliby niszczyć swego satelitę na orbicie, stwarzając oczywiste zagrożenie, skoro mogliby spalić go bez śladu wprowadzając w atmosferę?
Po drugie, choć nie słyszymy w próżni silników, doskonale słychać odgłos trzykrotnie przelatującego i potencjalnie śmiercionośnego roju odłamków, z których żaden nawet nie draśnie dwójki bohaterów.
Po trzecie, pomimo obijania się ze znaczną prędkością o liczne obiekty, kombinezony i hełmy Stone i Kowalskiego wykazują niewiarygodną wręcz wytrzymałość.
Takich "buraków" jest, rzecz jasna, więcej. ;)
Od strony naukowej ich opis, pióra Piotra Stanisławskiego, znaleźć można na tej stronie:

http://www.crazynauka.pl/grawitacja-recenzja/

Podsumowując: czy "Grawitacja" podobała mi się? Bardzo! :)
I chętnie obejrzałabym ją ponownie, polecając ten film nie tylko miłośsnikom fantastyki naukowej i podróżzy międzygwiezdnych.

_________________
Znajdziemy może inny sens
i inne szczęście będzie nam dane.
I zapomnimy gorycz klęsk
wśród obcych planet.


Na górę
 Wyświetl profil  
 
Post: 2017-03-26, 22:37 
Offline
Oficer naukowy
Oficer naukowy
Awatar użytkownika

Rejestracja: 2014-06-30, 15:25
Posty: 277
Kanał Planete+ emituje obecnie bardzo ciekawy czteroczęściowy serial dokumentalny pt. "Fantastyczna historia science-fiction" [w oryginale "The Real History of Science Fiction"].

https://www.cda.pl/video/190993114
https://www.cda.pl/video/191026321?wersja=720p
https://www.cda.pl/video/191348921?wersja=720p
https://www.cda.pl/video/1915631a8?wersja=720p

Dokument ten przedstawia historię owego gatunku literackiego i filmowego, jego ewolucję w ciągu wielu dekad, szeroką tematykę oraz kontekst społeczno-polityczny, w którym powstawały kluczowe dlań powieści, filmy i seriale.
Opowiadają o nich znani reżyserzy i aktorzy, którzy dziełom s-f zawdzięczają swoją sławę, a także pisarze i krytycy filmowi. Lista nazwisk jest imponująca: William Shatner, Nichelle Nichols, Rtger Hauer, Richard Dreyfuss, Anthony Daniels, James Cameron, Paul Verhoven i wielu innych.
Chwilami można odnieść wrażenie, że zbyt wiele miejsca twórcy poświęcili serialowi "Doktor Who", który poza Wielką Brytanią nie zyskał statusu pozycji kultowej. Na pociechę dowiadujemy się jednak wielu ciekawostek. Choćby tej, że klasyczna powieść H.G. Wellsa "Wehikuł czasu" nie jest jedynie odbiciem fascynacji i lęków technologicznych ery wiktoriańskiej. To także ukryta pod płaszczykiem s-f krytyka brytyjskiego kolonializmu i zadufania.
Podsumowując, dokument ten, nie do końca poważny, chwilami przegadany i spłycający pewne kwestie, wart jest jednak obejrzenia - choćby po to, by przekonać się czego o ulubionym gatunku filmowym jeszcze nie wiemy. :)

_________________
Znajdziemy może inny sens
i inne szczęście będzie nam dane.
I zapomnimy gorycz klęsk
wśród obcych planet.


Na górę
 Wyświetl profil  
 
Post: 2021-01-31, 00:58 
Offline
Oficer naukowy
Oficer naukowy
Awatar użytkownika

Rejestracja: 2014-06-30, 15:25
Posty: 277
Niedawni miałam okazję obejrzeć coś, do czego przylgnęło miano "najgorszego filmu s-f w historii".
Chodzi, rzecz jasna, o sławetny "PLAN 9 Z KOSMOSU" [1959] Edwarda Wooda, który notabene dwa lata po śmierci otrzymał Nagrodę Złotego Indyka dla najgorszego reżysera wszech czasów.

Obrazek

Przyznam, że byłam ciekawa, co też mogło zasłużyć na tak niecodzienną etykietkę. a zarazem stanowić dla niektórych do dziś pozycję niemal kultową.
Po obejrzeniu doszłam do wniosku, że odpowiedź jest bardzo prosta - jest to najlepszy przykład jak filmów, nawet niskobudżetowych, nigdy robić nie należy.
A przy tym największe scenariuszowe niedorzeczności i najbardziej drętwe kwestie odgrywane są przez trzeciorzędnych aktorów z taką powagą i zaangażowaniem, że niepostrzeżenie widz zaczyna odbierać film jako genialną parodię. I z ciekawością obserwuje co wyskoczy w kolejnej scenie, niczym królik z reżyserskiego kapelusza.
Największym zaskoczeniem był dla mnie udział w tej produkcji Beli Lugosiego, który zmarł jeszcze przed jej ukończeniem. Jego rola była jednak czysto epizodyczna, a osobista przyjaźń z reżyserem, depresja oraz uzależnienie od alkoholu i morfiny tej zapomnianej już wówczas gwiazdy horrorów lat 30-tych, wiele tłumaczą.
Ciekawostką już nie związaną bezpośrednio z filmem Wooda jest fakt, iż na życzenie rodziny Bela Lugosi pochowany został w stroju wampira, w którym występował w swym najsłynniejszym filmie pt.Dracula z 1931 roku.

_________________
Znajdziemy może inny sens
i inne szczęście będzie nam dane.
I zapomnimy gorycz klęsk
wśród obcych planet.


Na górę
 Wyświetl profil  
 
Wyświetl posty nie starsze niż:  Sortuj wg  
Nowy temat Odpowiedz w temacie  [ Posty: 10 ] 

Strefa czasowa UTC+1godz. [letni]


Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 0 gości


Nie możesz tworzyć nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz dodawać załączników

Szukaj:
tanie kuchnie kraków
Przejdź do:  
cron
Technologię dostarcza phpBB® Forum Software © phpBB Group

Zakładanie bloga | Poradniki do gier | Filmiki | Testy na inteligencję